Po
kilku mniej lub bardziej udanych próbach zdecydowałam się na stemple na
paznokciach. Z efektu jestem zadowolona, chociaż nie powiem, były
chwile zwątpienia ;)
Tradycyjnie już u mnie efekt finalny nieco odbiegał od rzeczywistości. Wzorki miały być czarne. Miałam czarny lakier specjalnie do stempli, pomalowałam paznokcie na czerwono, po jednym paznokciu na każdej dłoni ozdobiłam czarnym brokatem i cyrkoniami i.... okazało się, że czarny lakier nie chce się odbić!
I prawie jak u Pomysłowego Dobromira, nad głową odbijała mi się piłeczka i w końcu TA DAM! Przypomniałam sobie, że kupiłam jakiś czas temu srebrny i złoty lakier Yves Rocher. Teoretycznie miały super krycie, więc były moją ostatnią deską ratunku. Czasu na wizytę w sklepie nie było, aby kupić nowy czarny... cała nadzieja w Yves Rocher. I nie zawiodłam się!
Płytkę i stempel kupiłam na Aliexpress. O wiele taniej niż kupiłabym w Polsce. Jedno ale - długi czas oczekiwania. Jeśli się komuś nie spieszy - rozwiązanie idealne! Pomijając ryzyko, że paczuszka nie dojdzie (tfu tfu, jeszcze mi się to nie zdarzyło).
Technicznie stemplowanie jest proste. Wybieramy wzór i pokrywamy go lakierem.
Następnie przy pomocy zdrapki (dołączonej do stempla, lub zwykłej plastikowej karty - np starej bankomatowej) zdejmujemy nadmiar lakieru. Po prostu go ściągamy z płytki.
Uwaga - nie można zdrapać zbyt mocno, bo można wybrać cały lakier ze żłobień. Jeśli zrobimy to delikatnie i zostaną na płytce smugi lakieru, jak na zdjęciu, to nie ma czym się przejmować - będą niewidoczne.
Po zebraniu nadmiaru lakieru jak najszybciej przykładamy do wzorku stempel. Lakier ze żłobień powinien zostać na stemplu. Spokojnie, za pierwszym razem raczej się to nie uda idealnie ;)
Tutaj wybrałam stempel przezroczysty. Ma to taką zaletę, że doskonale widać, gdzie i jak przyłożymy wzór na paznokciu. Poniżej zdjęcie niezbyt wyraźne, ale ładnie widać odbity wzór:
Tradycyjnie już u mnie efekt finalny nieco odbiegał od rzeczywistości. Wzorki miały być czarne. Miałam czarny lakier specjalnie do stempli, pomalowałam paznokcie na czerwono, po jednym paznokciu na każdej dłoni ozdobiłam czarnym brokatem i cyrkoniami i.... okazało się, że czarny lakier nie chce się odbić!
I prawie jak u Pomysłowego Dobromira, nad głową odbijała mi się piłeczka i w końcu TA DAM! Przypomniałam sobie, że kupiłam jakiś czas temu srebrny i złoty lakier Yves Rocher. Teoretycznie miały super krycie, więc były moją ostatnią deską ratunku. Czasu na wizytę w sklepie nie było, aby kupić nowy czarny... cała nadzieja w Yves Rocher. I nie zawiodłam się!
Płytkę i stempel kupiłam na Aliexpress. O wiele taniej niż kupiłabym w Polsce. Jedno ale - długi czas oczekiwania. Jeśli się komuś nie spieszy - rozwiązanie idealne! Pomijając ryzyko, że paczuszka nie dojdzie (tfu tfu, jeszcze mi się to nie zdarzyło).
Technicznie stemplowanie jest proste. Wybieramy wzór i pokrywamy go lakierem.
Następnie przy pomocy zdrapki (dołączonej do stempla, lub zwykłej plastikowej karty - np starej bankomatowej) zdejmujemy nadmiar lakieru. Po prostu go ściągamy z płytki.
Uwaga - nie można zdrapać zbyt mocno, bo można wybrać cały lakier ze żłobień. Jeśli zrobimy to delikatnie i zostaną na płytce smugi lakieru, jak na zdjęciu, to nie ma czym się przejmować - będą niewidoczne.
Po zebraniu nadmiaru lakieru jak najszybciej przykładamy do wzorku stempel. Lakier ze żłobień powinien zostać na stemplu. Spokojnie, za pierwszym razem raczej się to nie uda idealnie ;)
Tutaj wybrałam stempel przezroczysty. Ma to taką zaletę, że doskonale widać, gdzie i jak przyłożymy wzór na paznokciu. Poniżej zdjęcie niezbyt wyraźne, ale ładnie widać odbity wzór:
A tak widać wzór "od środka", przez całą tubę uchwytu stempla:
Wzór
trzeba dosyć szybko przenieść na paznokieć, bo jak lakier podeschnie,
nie odbije się. Chyba, że chcemy zrobić naklejki metodą stemplową, ale
to temat na oddzielnego posta (jak sama to wypróbuję).
Stempel czyściłam na klejącej rolce do czyszczenia ubrań. Pomysł nie jest nowy,ale sprawdza się wyśmienicie.
Próbowałam
i próbowałam, wiele razy odbijałam wzór, zanim uznałam, że jest na tyle
dobry, że mogę go odbić na paznokciu. I tym sposobem okazało się, że
zużyłam całą buteleczkę srebrnego lakieru, że nie wspomnę o zmywaczu i
ilości zużytych wacików :) A tutaj jeszcze na jednym paznokciu wzorku
nie ma.... Myśl Asia, myśl.... i wymyśliłam, że skoro srebrny tak dobrze
się sprawdził, to spróbuję złotego :) Okazało się to być strzałem w
dziesiątkę, bo złoty kolor nieco ożywił styliację.
Cały
manicure był mi potrzebny na wyjazd do Zakopanego. Myślałam sobie,
zrobię śliczne zdjęcia na tle gór... tym bardziej, że w planach była
wycieczka na Kasprowy Wierch. Ech... znów rozczarowanie. Połowa maja
(post pisany z opóźnieniem) a tutaj w Zakopanem śnieg, na szczycie
jeszcze więcej śniegu i do tego mgła... i zamiast zdjęć na tle gór,
zdjęcia na białym tle ;)
Koleżanka
uwieczniła mnie, jak robię fotki do bloga (widoków i tak nie dało się
podziwiać). Zdjęcie publikuję oczywiście za jej zgodą. Dziękuję
Dominika!
Na
koniec przyznam się, że po raz pierwszy zrobiłam sobie żelowe
paznokcie, z przedłużeniem. To już nie tylko utwardzanie płytki, to
praca od podstaw ;)
Spędziłam
pół nocy, ale było warto. Użyłam żeli Mistero Milano (1-phase gel blue
Esperto) oraz NailArtists (3 in 1 clear) na Keratin Base Indigo. Oba
bardzo fajne, a co najważniejsze - przyjemnie się piłowały :)
A tak wyglądało pobojowisko na stoliku :) Mniej więcej oczywiście, całego stolika nie sfotografuję ;)
Pazurki
trzymają się do dzisiaj, odpadły jedynie brylanciki, a właściwie nie
całe, tylko szkiełko oddzieliło się od srebrnej podstawy (wrrr więcej
ich nie kupię). Odrost też niestety już spory i najwyższy czas na zmianę
w tym tygodniu :) Tylko pomysł brak... albo inaczej, mam ich za dużo ;)
Na pewno pochwalę się kolejną stylizacją, ale nie obiecuję, że jeszcze w
tym miesiącu. Wieczory coraz krótsze i ten wieczny "niedoczas"...
Hej, piękna stylizacja :) czy próbowałaś stemplować lakierami hybrydowymi (obawiam się, że są zbyt rzadkie, ale wole dopytać), paint gelem albo farbkami akrylowymi ?
OdpowiedzUsuńLakierami hybrydowymi się nie da. Paint gelem ani farbkami nie próbowałam. Wydaje mi się jednak, że cały "myk" przy stemplowaniu polega na tym, że zwykły lakier z lekka przysycha, więc wzorek się nie rozmazuje, a z drugiej strony jeszcze nie jest na tyle suchy, że przykleja się do paznokci. Jednak specem od stempli nie jestem, to moje osobiste wnioski ;)
Usuń