sobota, 31 stycznia 2015

Co z tymi skórkami?

Jak pielęgnować, jak usuwać skórki wokół paznokci - temat rzeka, wiele technik, jeszcze więcej narzędzi. Są osoby, którym rosną bardzo szybko, są takie, którym nie zarastają prawie wcale (i tym zazdroszczę po cichu). Pewne jest, że nie wyglądają estetycznie skorki zarastające na pół paznokcia, lub pozadzierane i czerwone, co więcej często takie zadziorki są bolesne.

Dla każdego coś dobrego dla rozprawienia się ze skórkami – cążki, radełka, patyczki drewniane, kopytka metalowe, frezarka.
 Dłonie warto przed pracą nad skorkami pomoczyć chwilę w wodzie, żeby je zmiękczyć. Można użyć tez specjalnych preparatów do zmiękczania skórek, jednak trudno je później dokładnie zmyć z paznokcia, przez co manicure hybrydowy (jeżeli go planujemy) będzie mniej trwały.
Moja Rada: nie malujemy paznokci od razu po odmaczaniu, ponieważ płytka paznokcia się rozpulchnia. Jak pomalujemy lakierem (nie tylko hybrydowym) potem okaże się, że jest go „za dużo” na paznokciu i zacznie szybko  odchodzić.

Kilka więcej słów o wymienionych wyżej narzędziach:
CĄŻKI – jak dla mnie podstawowe narzędzie. Ważne, żeby były ostre. Tak, że po zaciśnięciu na skórce, ją ucinają, a nie trzeba ich odrywać. Przy kupnie należy uważać, żeby ostrza dobrze do siebie przylegały. Lepiej zaopatrzyć się w profesjonalnym sklepie, niż na bazarze. Niska cena nigdy nie będzie współgrała z jakością narzędzia.

RADEŁKO – dosyć trudne w użyciu, wymaga wprawy. Bardzo łatwo się zaciąć. Poza tym – szybko się tępi. Generalnie – jak ktoś lubi, jest przyzwyczajony i mu wygodnie – proszę bardzo. Ja nie przepadam, używam bardzo rzadko.

PATYCZKI DREWNIANE i KOPYTKA METALOWE – służą do podważania i odpychania skórek. Patyczki drewniane są delikatniejsze, ale raczej do jednorazowego użytku. Metalowe kopytka czasem są ostre na końcu i wtedy trzeba na nie uważać, jednak są trwalsze niż drewniane.


FREZARKA – sama mam małą, poręczną frezarkę. Na pewno nie polecam kupowania wersji mini na baterie – nie dają rady, sama wypróbowałam ze dwa zestawy. Średnia (na prąd) jaką teraz mam wystarcza na skórki przy paznokciach u dłoni, jednak jest za słaba na pięty. Mimo to moim zdaniem robiąc manicure głównie sobie nie ma sensu inwestować w duże, stacjonarne frezarki, koszt jest wysoki, zajmują sporo miejsca, a pewnie używane będą sporadycznie… chociażby ze względu na nieporęczność.
Na co przede wszystkim zwrócić uwagę przy kupnie frezarki? Czy można wymieniać frezy. I to nie tylko, czy w zestawie mamy ich na wymianę 5, 10 czy więcej, ale czy można do niej dokupić same frezy, które będą pasowały. Frezy dosyć szybko się ścierają, więc ich łatwa wymiana i dostępność jest bardzo ważna. Co z tego, że można kupić piękne zestawy popularnych firm produkujących małe AGD, jeśli nigdzie nie znalazłam do nich frezów na wymianę?

Moja technika rozprawiania się ze skórkami:
Odmaczam palce w ciepłej wodzie z kilkoma kroplami np. mydła w płynie, odsuwam patyczkiem drewnianym lub kopytkiem, mocno sterczące skórki wycinam cążkami, na koniec wygładzam wszystko frezarką, nie zapominając o bocznych krawędziach – tutaj frezarka jest niezastąpiona.

Niestety, używając cążek lub radełka łatwo o skaleczenie. Jako takie może nie jest to bardzo bolesne, ale z uwagi na mocne ukrwienie wału paznokciowego (nasady paznokcia) bardzo krwawi. Jeśli już się skaleczymy, warto mieć pod ręką AŁUN. Nie wiedzieć dlaczego, prawie zniknął ze sklepów stacjonarnych. W drogeriach odsyłali mnie do aptek, z aptek do drogerii…. W końcu kupiłam przez Internet. Co więcej, udało mi się kupić jednorazowe patyczki, które wyglądają jak paczka zapałek. Od tamtej pory to mój must-have, kiedy planuję sobie lub komuś zrobić manicure. Odrywam "zapałkę", zanurzam w wodzie, przykładam do ranki, chwilkę przytrzymuję i już. Krwawienie zatamowane i spokojnie można pracować dalej i malować paznokcie. Oczywiście, taki patyczek jest jednorazowy.


Na co dzień skórki, żeby ładnie wyglądały i wymagały minimalną ilość zabiegów należy nawilżać i odżywiać regularnie, wmasowując w nie krem lub smarując oliwkami. Można także odżywiać kilkoma kroplami witaminy A+E (kupionymi w aptece w kapsułkach, wycisnąć i rozmasować na skórkach). Także po każdym moczeniu rąk, zmywaniu lub kąpieli warto podczas wycierania delikatnie ręcznikiem skorki odsuwać. Zabrzmi jak banał, ale dzięki systematycznej pielęgnacji nie będzie z nim problemów. Ale jak macie problem z systematycznością (skąd ja to znam!) to warto czy to zabieg odżywiania, czy odsuwania przeprowadzić jak się tylko przypomni.  Lepiej rzadko, niż wcale :)

Na koniec bardzo, bardzo ważne – dezynfekcja. Wszystkie narzędzia, które naruszają ciągłość skóry należy utrzymywać w czystości (jeżeli nie są jednorazowe). Zdaję sobie sprawę, że nikt w domu nie ma sterylizatora, bo właściwie po co, jeśli manicure robimy tylko sobie? Nie raz się każdy zaciął nożem i jakoś nikt nie wpadł na to, żeby sterylizować kuchenne noże. Warto jednak zaopatrzyć się chociażby w spray do dezynfekcji narzędzi i używać przed i po każdym użyciu. Jeżeli więc nie sterylizujemy narzędzi (nawet, jeśli je dezynfekujemy), to dobrze uważajmy, komu robimy manicure. Raczej dobrej koleżance lub mamie, niż "sąsiadce koleżanki", o której nic nie wiemy i raczej nie przyzna się do ewentualnych chorób, jeżeli o nich w ogóle wie. Nawet, jak będziemy robić mani w rękawiczkach, to na narzędziach możemy przenieść  chorobę. Więc lepiej nieznajomym nie wycinać skórek i pozostać przy samym malowaniu płytki paznokcia. A pilniki i drewniane patyczki lepiej wyrzucić – w tym celu warto zaopatrzyć się w kilka niedrogich, jednorazowych papierowych pilniczków. Oczywiście jeżeli zauważymy, że na dłoniach lub paznokciach jest "coś dziwnego" (kolor, kształt itd), szczególnie u osoby trzeciej, to w ogóle zrezygnujmy z robienia manicure i odeślijmy do lekarza.