Zdobienie,
z którym się już kiedyś zmierzyłam, ale skutek nie był dla mnie
zadowalający to był efekt pończoszek na pazurkach (o tym na szarym
końcu). W końcu zrobiłam delikatne, pastelowo żółte mani (kolor PST11
Cosmetics Zone) i pomyślałam - teraz albo nigdy :)
Najpierw
przygotowałam swoją pończoszkę, czyli zmieszałam 3 krople bazy (może
być top, jednak mam w zapasach więcej bazy, a najważniejsze jest, żeby
to był bezbarwny nośnik) oraz 1 kroplę czarnej hybrydy. Wymieszałam
dokładnie dla utworzenia jednolitego, półprzezroczystego lakieru. Na
zdjęciu poniżej - w trakcie mieszania.
Po
tym na utwardzonej, przemytej ostatniej warstwie koloru przykleiłam
paski, żeby wzorek równo się zaczynał. Taka sama grubość paska
przystawiona do skórek mi to gwarantowała :)
Następnie przygotowanym wcześniej lakierem pomalowałam od pasków do końca pazurka.
Można
pomalować jedną lub dwie warstwy, w zależności od stopnia
transparentności, jaki chcemy uzyskać, czy mówiąc inaczej ilości DEN w
naszych pończoszkach :) Nie zapomnijcie, żeby każdą warstwę utwardzić :)
Po
zdjęciu pasków czas na dekoracje. Ja dla delikatnego wykończenia
pończoszki użyłam pisaka kreślarskiego (dostępny w każdym sklepie
papierniczym, można użyć rapidografu). Do kropek użyłam paint żelu.
Bałam się, że hybryda będzie zbyt mało napigmentowana i kropki nie będą
wyraźne. Kropki oczywiście robiłam sondą.
Po zrobieniu i utwardzeniu wzorków całość pokrywam oczywiście topem.
No
i jest - czarna pończoszka na żółtej pasteli. Dla mnie bomba, efekt
super, nawet przy tak mało skomplikowanym wzorku, jak kropeczki i
malutki szlaczek. A że kropeczki może nie równe... co tam, pończoszka
się przesunęła :)
I zdjęcia nieco bardziej jak dla mnie romantyczne :)
Ślicznie,
prawda? To czas na porażkę - czyli pierwszą próbę dzięki której
nauczyłam się, co zrobiłam źle - miało być czerwono i seksownie, a
wyszło tak sobie:
Po
pierwsze - nie użyłam żadnego koloru pod spód, jako podkładu - czyli
prześwitywały wszystkie niedoskonałości płytki. Po drugie - niedokładnie
wymieszałam lakier do pończoszki, po trzecie, złe proporcje i za dużo
warstw pomalowałam, więc nie wyszło tak transparentnie, jak powinno.
Więcej grzechów nie pamiętam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz